Chyba każdemu, kto odwiedzał leśne okolice Ponurzycy, wpadły w oko charakterystyczne drewniane kapliczki wyrzeźbione w lipowej szczapie i wieszane przez tajemniczego autora na okazalszych dębach.
Pierwszy raz w tym rejonie byłem kilkanaście lat temu, nie znając dobrze leśnych ścieżek i wędrując głównie wyznaczonymi szlakami turystycznymi. Dopiero niedawno dowiedziałem się, że pionierem i autorem niemal wszystkich szlaków w Mazowieckim Parku Krajobrazowym jest Lechosław Herz, jeden z najznakomitszych polskich krajoznawców, autor wielu książek i przewodników, głównie po Mazowszu. Niedawno Pan Lechosław na swoim blogu Mazowsze z sercem wspominał miejscowego rzeźbiarza ludowego, Józefa Sobotę z Reguta, który rzeźbił w ubiegłym wieku kapliczki i wieszał je właśnie w lasach i przy drogach Reguta i Ponurzycy. Komentując jego blogowy wpis, wspomniałem o nowo pojawiających się kapliczkach i anonimowym lokalnym rzeźbiarzu. W ten sposób nawiązałem kontakt z Panem Lechosławem i obiecałem sobie, że zgłębię temat swego rodzaju następcy Józefa Soboty. Artykuł o współczesnych kapliczkach z Ponurzycy zadedykuję właśnie człowiekowi, który jako pierwszy odkrył i opisał te niezwykle ciekawe okolice.
Ponurzyckich kapliczek jest zapewne kilkanaście. Konia z rzędem temu, kto zdoła je wszystkie odnaleźć i policzyć. Sam natrafiłem na około dziesięciu, ale są tak skryte w leśnych zakamarkach, że znajdując co kilka miesięcy kolejną, nie jestem pewien, czy już jej wcześniej nie widziałem. Porównując zdjęcia z kilku lat nie pamiętam już ich poszczególnych lokalizacji. Są do siebie bardzo podobne, ale nie ma dwóch identycznych. Próbując je skatalogować odnoszę wrażenie jakby wędrowały po okolicy, zamieniając się miejscami, myląc ciekawskich i nie dając się nawet policzyć.
Zaczęły pojawiać się kilka lat temu. Pierwszą zobaczyłem w pobliżu Lipy Czesława Łaszka. Nie spodziewając się kolejnych, znajdowałem je przypadkowo w przy leśnych ścieżkach i przy drogach od Reguta po niemal wszystkie rozrzucone w terenie osady, na które składa się Ponurzyca – w Kresach, Papizach, Szkolmakach, przy rzeczce Ślepocie i przy Maćkowej Wodzie. Pytałem napotkanych ludzi, lecz nikt nie potrafił nic o nich powiedzieć. Każda kapliczka wyrzeźbiona została podobnie, w rozłupanym na pół lipowym klocu. Przeważnie przedstawiają Chrystusa Frasobliwego, choć niektórzy z moich towarzyszy wędrówek widzą w nich średniowiecznego chłopa w sukmanie lub woja z drużyny Mieszka I. Korona cierniowa jednak jednoznacznie wskazuje na Jezusa z Nazaretu.
Wszystkie rzeźby zostały zaimpregnowane na kolor lekko brązowy, który niejako kamufluje je wśród leśnych barw i swą naturalnością odróżnia od popularnych w okolicy kapliczek o pstrokatych kolorach wstążek i sztucznych plastikowych kwiatów. Większość z nich autor zaopatrzył w nabijane blaszane daszki, które mam nadzieję przedłużą ich odporność na nasiąkanie wodą i próchnienie.
Mnogość i uderzające podobieństwo tych drewnianych dzieł skłoniło mnie do rozwiązania zagadki ich autorstwa. Tylko na jednej nich rzeźbiarz podpisał się jako tajemniczy GiR 2016 Victor. Cennym tropem okazała się jedna z przydrożnych kapliczek w niedalekiej Dąbrówce leżącej z drugiej strony Celestynowa. Znajduje się w niej niemal identyczny Chrystus Frasobliwy, widać, że wyrzeźbiony tymi samymi rękami, co kapliczki z Ponurzycy. Tu łatwiej było znaleźć twórcę, pytając napotkanych mieszkańców. Tym tropem udało mi się ustalić, że jej autorem jest lokalny rzeźbiarz Wiktor Piasecki tworzący właśnie w Dąbrówce.
W internecie można znaleźć więcej zdjęć jego prac, które są niezbitym dowodem, że tworzy we własnym stylu, który widać w każdym jego dziele. Rzeźbi nie tylko kapliczki i postacie biblijne, ale także zwierzęta a dodatkowo zajmuje się stolarstwem artystycznym. Jest między innymi autorem płaskorzeźb zdobiących drogę różańcową przy kościele w Celestynowie. Zastanawiające jest czy Wiktor Piasecki inspirował się osobą Józefa Soboty, który ostatnie swoje kapliczki tworzył w pobliskim Regucie i wieszał w ponurzyckich lasach ponad 40 lat temu. Może kiedyś go spotkam i zapytam osobiście…
Panie Lechosławie, dziękuję, że zmotywował mnie Pan do reaktywacji bloga i wykonania małego krajoznawczego zadania, jakim było rozwiązanie zagadki kapliczek z Ponurzycy. Wiem, że ta okolica, tak jak cały Mazowiecki Park Krajobrazowy, ma jeszcze wiele sekretów, które warto odkryć i zapisać by nie przepadły wraz ze znikającymi pamiątkami lokalnej historii. Przeczytałem właśnie „Podróże po Mazowszu” i biorę się za „Klangor i fanfary”, planując kolejne bliskie i dalsze wędrówki Pana śladami. Mam nadzieję, że pandemia niedługo się skończy, zdrowie dopisze i jeszcze pojawi się szansa może na wspólne odwiedziny Ponurzycy i zdjęcie pod Lipą.
Permalink //
Fantastyczna robota! Chapeu bas – wielkie uznaniez mojej strony. Jestem zachęcony.
Permalink //
Fantastyczna robota! Chapeu bas – wielkie uznanie z mojej strony. Jestem zachęcony.