Puszcza Bolimowska – survivalowa majówka – dzień drugi

Puszcza Bolimowska drugiego dnia obudziła mnie około godziny ósmej. Śpiąc w dawnej lisiej jamie, w miękkim mchu, przykryty poncho, nawet nie wiedziałem kiedy nadszedł świt. Spało się wybornie. Jaro już krzątał się po obozowisku, gdy z trudem wyczołgałem się z legowiska.

Zaczęliśmy od porannej herbaty, której ja nie wziąłem, ale Jarek miał skromny zapas i się koleżeńsko dzielił przy każdej okazji. Wyliczył wspólne racje herby na każdy dzień 😉 Przy okazji przetestowaliśmy prototyp podwieszanego rusztu, jego dzieła, który jednak był trochę niestabilny będzie udoskonalony.

DSCN0246 DSCN0247

Na śniadanie podgrzaliśmy tylko udka kurczaka z wczorajszego wieczoru. Szybko zebraliśmy obóz zaczynając od wygaszenia ogniska. Wtedy właśnie wpadłem na pomysł, a raczej żelazną zasadę, której będę się zawsze trzymać i polecam innym – sprzątanie obozu należy zaczynać od wygaszenia ogniska. Gdyby miało się jeszcze tlić jest szansa, że jeszcze będziesz w pobliżu i je dogasisz.

Wkrótce ruszyliśmy na przełaj przez las, chcąc osiągnąć kolejny cel a zarazem szlak na ten dzień – rzeczkę, bez nazwy, której wąwóz nazwano na mapie „Parowa”. Jest to kolejny dopływ Rawki, który latem prawie wysycha. Tego dnia z rana wyszło słońce i maszerowało się przyjemnie. Po około godzinie doszliśmy do gęstego grabowego lasku, w którym pojawił się wąwóz a w nim ciemny wijący się strumień wypływający ze śródleśnych bagien.

DSCN0250DSCN0249

Ze względu na to, że mieliśmy już niewiele wody, a nie wiedzieliśmy, czy będzie odpowiednie dojście do Rawki, postanowiliśmy zaczerpnąć trochę z tej bezimiennej rzeczki. Woda miała żółtą barwę i porównaliśmy ją z wodą ze sklepu, ale nie śmierdziała i smaku też nie miała szczególnego więc zrobiliśmy zapas. Mieliśmy zamiar używać jej do gotowania.

DSCN0253 DSCN0256

Ze względu na kolor, nadaliśmy rzeczce naszą nazwę – Jangcy 😉 Korzystając z krótkiego odpoczynku, zadzwoniłem do Adriana, mającego dziś do nas dołączyć i uzgodniliśmy miejsce spotkania – cypel w ujściu Jangcy do Rawki. Wkrótce ruszyliśmy z biegiem Rzeki Żółtej.

DSCN0254DSCN0252

Kawałek dalej natknęliśmy się na widoczny wodopój zwierząt, a tuż przy nim oczywiście ambonę myśliwych. Czy teraz na prawdę tak się poluje? Stawiając ambony nad wodopojem lub zostawiając pod amboną beczułkę z kukurydzą, z której dzik może wybierać tylko po ziarenku narażając się na strzał? Wygląda na to, że myśliwi już nie tropią zwierzyny, idą do lasu jak po mięso do rzeźni…

DSCN0261 DSCN0262

Wdrapałem się na ambonę, chcąc zobaczyć, teren wygląda z punktu widzenia myśliwego. Z takiej wysokości żadne zwierze nie może się spodziewać swego końca…

DSCN0257 DSCN0258

DSCN0259 DSCN0260

Idąc dalej znaleźliśmy ofiarę jakiegoś drapieżnego ptaka, który zgubił zdobycz. Nornica miała rozerwany kark. Pewnie sowa nie zjadła kolacji 😉

DSCN0263 DSCN0264

DSCN0265 DSCN0266

DSCN0267 DSCN0268

Idąc dalej dolinką Jangcy natrafiliśmy na starą olchę, która pokazała nam tyłek 😉 Kawałek dalej na rzeczce była betonowa śluza spiętrzająca wodę bardziej niż powalone drzewa. Utworzyła małe ciemne bajorko.

DSCN0272DSCN0271

Niebawem dotarliśmy do celu tego dnia. Z wysokiej skarpy ukazała nam się zielona dolina Rawki, sama rzeka i jej starorzecze. Tu mieliśmy założyć obóz i czekać na Adriana.

DSCN0273 DSCN0274

Słoneczna pogoda i duży zapas czasu sprawiły, że postanowiliśmy odpocząć. Buty mieliśmy całe zielone od pyłku z kwitnących grabów, które tego dnia nie miały jeszcze liści a już kwitły. Znajdujące się w dole starorzecze miało połączenie z Rawką i co jakiś czas rzucały się w nim ryby. Jarek znalazł na brzegu łeb szczupaka, który niedawno stracił życie pewnie w trakcie tarła, za sprawą kolejnego kłusownika.

DSCN0275 DSCN0276

Celem zbadania okolicy chcieliśmy podejść bezpośrednio do Rawki, aby sprawdzić dostęp do wody. W drodze powrotnej o mały włos nie wszedłem na żmiję, której nie zauważyliśmy na ścieżce minutę wcześniej. Ostrożnie się wycofaliśmy, żmija syknęła i schowała się w stos gałęzi naniesiony przez rzekę. Nie czekała na zdjęcie. Okazało się, ze chwilę wcześniej właśnie upolowała zwinkę i porzuciła ją konającą na ścieżce. Może ta jaszczurka uratowała mnie lub Jarka własnym ciałem…

Nasz wypoczynek przerwał dawno zapowiadany deszcz. W pośpiechu zbudowaliśmy schronienia a gdy deszcz zelżał, wzięliśmy się za rozpalanie ogniska.

DSCN0278 DSCN0279

Lekko przemoknięci ugotowaliśmy coś rozgrzewającego – kaszę gryczaną z wkładką z chińskiej zupki, która imitowała domowy rosół 😉 Po obiedzie deszcz zaczął już na prawdę lać. Było około godziny 19. Z napełnionymi żołądkami schowaliśmy się pod tarpami czekając na Adriana, który miał przybyć z K-lifem i z tajemniczym kolegą.

DSCN0281 DSCN0282

Drzemiąc, usłyszałem nad głową kroki. Otworzyłem oczy i w szczelinie pod tarpem przemknęły mi cztery pary stóp – czarne buty wojskowe, tenisówki i psie łapy. Do zaspanej głowy dotarła myśl, że to Vagabundogi, tylko te tenisówki nie pasowały, myślałem, że to jeszcze sen… Cztery łapy to oczywiście K-lif, który pierwszy się przywitał wchodząc pod mój tarp. Gdy wyszedłem, ujrzałem Adriana i poznałem właściciela tenisówek – Filipa.

Przybysze byli kompletnie przemoczeni. Bez zbędnych powitań, pomogliśmy z Jarkiem rozłożyć im namiot i wszyscy pochowali się przed deszczem pod tym co mięli.

DSCN0285DSCN0283

Adrian na deszcz był przygotowany. Miał oryginalny płaszcz przeciwdeszczowy, dzięki któremu zyskał kilka nowych przydomków – Rzeźnik, Kitel, Doktor 😉 Filip chciał przeżyć prawdziwy survival i swój sprzęt ograniczył jedynie do śpiwora kupionego chwilę przed wyjazdem.

Gdy deszcz ustał, wszyscy wzięli się za reanimację ogniska, które jeszcze całkiem nie wygasło. Lekko padało jeszcze do zmroku. Potem zajęliśmy się suszeniem ubrań przy ogniu, pieczeniem kiełbasy i ziemniaków. Gawędziliśmy jeszcze grubo po północy aż całkiem wysuszeni poszliśmy spać.

DSCN0290 DSCN0292

3 komentarze


  1. // Odpowiedz

    tak właśnie było 🙂
    Pozdrawiam – Dr Kitel


  2. // Odpowiedz

    Nazwa „Parowa” jaka jest na sztabówkach jest nie prawidłowa.
    Rzeczka nazywa się Grabianka. Dolina Grabianki była kiedyś planowana do założenia tam rezerwatu. Jest rzeczywiście efektowna i to jedno z miejsc w Puszczy Bolimowskiej warte obejrzenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CommentLuv badge