Pomysł na zimowy spływ Pilicą zrodził się na Forum Wodnym. Była to okazja by pierwszy raz w życiu popłynąć zimową rzeką. Tym razem spływ był dodatkowo szczególny ponieważ również pierwszy raz miałem siedzieć w kajaku plastikowym. Niebieski dmuchawiec pozostał więc w domu.
Choć miałem mieszane uczucia, czy zima to dobra pora na naukę pływania to zaufałem jednak swoim umiejętnościom i znajomości zachowań rzeki. Jeden z kolegów z Forum stwierdził, że jeśli mam wszystkie klepki i brak uczulenia na polietylen to sobie poradzę 😉
Sprzęt i zaplecze logistyczne zapewnił Pan Andrzej prowadzący Biuro Turystyki Kajakowej spływanie.pl Udostępnił nam również własne pole namiotowe z wiatą, grillem, miejscem na ognisko, prądem, WC i prysznicami. Nie korzystaliśmy z tych wszystkich dobrodziejstw, ale dla osób lubiących bardziej komfortowe warunki, znalazło by się wszystko co potrzeba.
Choć miało być więcej osób to i tak uzbierała się niemała grupa 13 kajakarzy. Wyruszyliśmy z Domaniewic z przeprawy promowej i mieliśmy dopłynąć do mostu w Tomczycach. Dystans więc był niewielki, około 20 kilometrów. Ufając doświadczeniu organizatora, wziąłem na ten pierwszy raz kajak dwuosobowy, jako stabilniejszy.
Z lekkim strachem, jako pierwszy wsiadłem do kajaka. Chciałem wyczuć sprzęt licząc się z tym, że nie będzie tak stabilny, jak mój dmuchawiec. Chwilę zajęło mi opanowanie kajaka, a że Pilica w Domaniewicach płynie dosyć wartko, to po paru minutach straciłem z pola widzenia resztę grupy, która była jeszcze na brzegu. Za pierwszą wyspą, na spokojniejszej wodzie udało mi się zawrócić i poczekać na wszystkich.
Dalej płynęliśmy już mniej więcej razem w rozproszonej grupie. Zebraliśmy się tylko w ujściu Drzewiczki a później na krótkim obiadowym przystanku gdzieś na wysokości Woli Pobiedzińskiej.
Gdy dopłynęliśmy do Tomczyc, w stanicy BTK Spływanie czekała już na nas gorąca grochówka i płonęło ognisko z rusztem gotowym pomieścić górę kiełbasy 🙂
Cały spływ Pilicą trwał około 4 godzin, czyli trochę za krótko 🙁 Zima była tylko w kalendarzu, bo pogoda była wręcz wiosenna. Z tego wypadu wyciągnąłem jednak parę wniosków. Kajak plastikowy niestety nie jest tak zwrotny i stabilny, jak dmuchany, który można w nurcie obrócić praktycznie w miejscu. Plastik jest za to zdecydowanie szybszy a jednocześnie łatwiejszy do zatrzymania i płynięcia pod prąd.
Pilica na tym odcinku to bardzo ciekawa i urozmaicona rzeka. Wyspy, mielizny, głębie są praktycznie bez przerwy. To tak jakby duża rzeka np. Wisła czy Bug w miniaturze. Stan wody był raczej średni, przeważnie do pasa, maksymalnie do szyi. Sama woda optycznie bardzo czysta i przejrzysta.
To był tylko mój wstęp do Pilicy. Z pewnością popłynę kiedyś dłuższy odcinek. Możliwe, że znów zimą a latem to już na pewno 😉
Niedawno założyłem profil na Google Plus więc tam będę wrzucał większość zdjęć. Fotki z tego spływu zobaczycie tu: https://plus.google.com/photos/117878250709706101181/albums/5968033901236728897